Wszyscy, którzy wypełnili wczoraj po brzegi stadion San Siro- Giuseppe Meazza nie mogli żałować. Pojedynek dwóch gigantów, pretendentów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów nie rozczarował. Było wszystko, co składa się na kwintesencję futbolu i jego sens. Oglądaliśmy mecz walki, piłkarskie szachy, gwiazdy światowego formatu, była dramaturgia(kontuzja Petra Cecha) i to co najważniejsze...bramki. Z wielką satysfakcją oglądałem ten mecz i pokuszę się o stwierdzenie, że włoskie teamy na tle angielskich wypadły in plus. Inter wygrał z faworyzowaną Chelsea i bez wątpienia wyszedł z tej potyczki wzmocniony mentalnie, z przekonaniem, że wreszcie może coś osiągnąć na arenie międzynarodowej.
Nie będę pisał co się działo na boisku, minuta po minucie, bo podejrzewam, że sporo ludzi mecz ten oglądało. Pokuszę się wyłącznie o krótką ocenę dwóch zawodników Interu.
Na początek chciałbym kilka słów poświęcić Samuelowi Eto'o. Doprawdy nie mam zielonego pojęcia, dlaczego ten człowiek wyszedł w podstawowej jedenastce?. Grał słabo, bez polotu, a na domiar złego nie wykorzystał doskonałej okazji na strzelenie bramki. Jose Mourinho chyba darzy go niezwykłą sympatią, skoro stawia na czarnoskórego napastnika z Kamerunu, kosztem świetnego Gorana Pandeva?
Drugim zawodnikiem, który zwrócił moja uwagę, jest oczywiście Lucio. Brazylijski defensor Interu rozegrał chyba najlepsze zawody odkąd trafił do Mediolanu. Był wszędzie, czytał świetnie grę, wyprzedzał przeciwników, odbierał piłkę i przerywał ofensywne akcje piłkarzy Chelsea. Naprawdę, chapeau bas!
Szkoda straconej bramki przez Inter, ale trzeba też sobie jasno powiedzieć, podopieczni Carletto wcale nie byli gorsi tego dnia. Mieli kilka dogodnych sytuacji, ale brakowało szczęścia i w pewnych momentach zimnej krwi.
Tak samo jak w przypadku meczu Manchester United-Milan, tak i rewanż na Stamford Bridge zapowiada się niezwykle pasjonująco. Po cichu liczę, że w ćwierćfinale
zobaczymy komplet włoskich drużyn:) FORZA CALCIO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz